Na V Międzynarodowym Kongresie Fotografii w Brukseli w 1910 r. postanowiono, że można stosować pojęcie dokumentu jedynie w odniesieniu do tych dokumentów, które będą mogły zostać „wykorzystane dla wszelkiego rodzaju badań naukowych”. „Piękno fotografii jest w tym przypadku sprawą drugorzędną, wystarczy, żeby zdjęcie było bardzo ostre, bogate w szczegóły, oraz by obchodzono się z nim delikatnie, żeby przetrwało jak najdłużej opierając się działaniu czasu”.
Użyteczność przedkładana była nad estetykę, piękno miało być tylko fakultatywnym dodatkiem. Definicja ściśle techniczna (rejestrowanie, odtwarzanie, zachowanie), definicja funkcjonalna (ostrość, stałość, widoczność) i wreszcie definicja ilościowa (wielość szczegółów) zamyka niejako dokument w wymiarze czysto ilościowym. Odwrotnie niż w przypadku sztuki, która pozostawałaby domeną jakości.
Fotografia – dokument ma odnosić się wyłącznie do obiektu materialnego, poznawalnego zmysłami uprzednio już istniejącego, do innej rzeczywistości, której ślad pragnie zarejestrować, a jej wygląd wiernie odtworzyć. Ta metafizyka obrazu, która opiera się zarówno na możliwościach systemu optycznego, jak i na właściwościach chemicznych, prowadzi do etyki dokładności i do estetyki przejrzystości.
Ani dokładność ani prawda nie są nierozłączeni związane z fotografią.